Po raz kolejny doświadczyłem tego że najtrudniej rozmawia się z rodziną.
Pokrewieństwo działą czasem jak kotwica wiążąca stado skrajnie innych ludzi w jedną całość bynajmniej brnącą w jednym kierunku, mam już dość poczty pantoflowej, obgadywania, czy myślenia nad tym co kto pocznie, wszyscy chcą zmienić świat, ale nikt nie chce zmienić siebie. Może jestem do tego za prosty ale tak szczerze to nie wiele mi do tego co kto myśli albo chce robić, a ile musze się o tym nasłuchać, nie będe przecież przez to nie spał po nocach, czy szarpał własne nerwy. Trzeba to pomoge, nawet bezinteresownie, ale poco kogoś obgadywać jeszcze do tego, snuć domysły... jak by mało ludzie mieli własnych problemów, a może cudzymi maskują własne ?
Szczegulnie drażni mnie zakłamianie, tu Ci powie tak, a myśli inaczej, innemu jeszcze inaczej to wyłoży i tak karuzela się kręci.
Głupie myśli ma każdy, ale mądry je przemilcza. I na blogu to chyba się odbije :] troche cofne się w stecz i redakcje nałoże na niektóre posty lub prościej dam im zwyczajnie usuń... bo nie znam metody by blog stał otworem dla całego świata i do tego był zamknięty na upierdliwców. niby nic takiego nie pisałem a wiem że jest to w pewnych momentach czymś, może to i dobrze bo w końcu ukierunkuje się charakter tego do tej pory bezkształtnego potoku myśli w coś co będzie można nazwać formą...
A i wstawianie komentów poprawiłem :)
sobota, 5 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz